poniedziałek, 31 października 2016

Figurkowy Karnawał Blogowy XXVI Mój sposób na... Podsumowanie

Nadszedł czas na podsumowanie XXVI edycji Figurkowego Karnawału Blogowego, którego byłem w tym miesiącu gospodarzem. Temat i zasady obecnej edycji można zobaczyć w tym poście. Ze względu na niełatwy temat bałem się o frekwencję, ale blogerzy nie zawiedli i pojawiło się aż 17 postów napakowanych tuotialami, poradami, SBS'ami i czym tam jeszcze chcecie . Linki do karnawałowych wpisów znajdują się w nazwach poszczególnych blogów.


Pierwszy zgłosił się Dominik z bloga WrocWar z tutorialem pokazującym świetny sposób na zwinięte koce, derki i inne płachty materiału. Pomysł przypadł mi do gustu i już go wypróbowałem :)



Michał, który prowadzi bloga Dwarf Crypt zrecenzował dziurkacz, którym można zrobić bardzo fajne liście na podstawki. Moim zdaniem to całkiem niezła i zdecydowanie tańsza alternatywa dla dedykowanych dziurkaczy, a listki z tego sprzętu wyglądają naprawdę dobrze



Gervaz z bloga Bitewniakowe Pogranicza przygotował tekst o sposobach na tańsze figurki, a wymienił ich aż 19. Liczyłem, że ktoś napisze coś w tym stylu i się nie zawiodłem.



Grish na swoim blogu Fat lazy painter przedstawił swój sposób na bardzo skuteczne klejenie metalowych modeli bez użycia pinów. Szkoda, że patentu nie znałem wcześniej, oszczędziłby mi dużo pracy.



Ze świecą szukać tak dobrego sposobu na wykonanie świec jaki zaprezentował KorNat z bloga PinAtWar. A tak serio to sprawdźcie tego tutka, bo efekt jest rewelacyjny.



Maniex z Maniexite również nie zawiódł i przedstawił bardzo kompleksowy step by step, w którym pokazał jak pomalował Stuarta M3 od podstaw aż do świetnego finiszu. Oprócz tego pojawiły się linki do starszych tutoriali opublikowanych na Maniexite. Dużo wiedzy i sprytnych sztuczek w środku!



Anolecrab z Krypty Królów  pokazał jak wykonuje etykiety na podstawki, dioramy, standy i inne dsiplay boardy. Fajna sprawa, wypróbuję ten sposób na pewno, bo szykuję podstawkę pod bandę do Warheim FS.



Quidam Corvus na swoim blogu Danse Macabre zaprezentował swój sposób na malowanie drewna. Efekt bardzo przypadł mi do gustu, ma ten staroświatowy klimat.



Koyoth, który prowadzi bloga Shadow Grey zaprezentował swój sposób na... różne rzeczy. W jego poście znajdziecie sposoby na owalne podstawki, drut kolczasty, montaż i sprytny patent na szlifowanie, który muszę zastosować w swoim warsztacie.



Krzysiek na swoim blogu Dust Brothers odwalił dobrą robotę za producenta i krok po kroku pokazał jak sklejać modele Guai-Lo do systemu Dust 1947.



Na blogu Gangs of Mordheim Potsiat pokazał w jaki sposób na swoich figurkach modeluje kryzę i maluje szkocką kratę. Już kombinuję na jaki model wcisnąć takie bajery.



Asterix z bloga Valador podzielił się bardzo szczegółowym step by stepem w którym pokazuje jak wykonał zimowy blat do rozgrywek Frostgrave i innych systemów. Mi bardzo przypadł do gustu motyw z lodem i szronem. Polecam sprawdzić.



Dziadu z Lasu na Dziadu z Lasu (Dziaduzlasucepcja) podzielił się swoimi sposobami na zaślepianie dziur oraz dokładne zaznaczanie arca i pola widzenia na podstawkach. Że też nigdy nie wpadłem na to drugie i oznaczałem na oko. W gratisie dostajemy filmik, na którym Dziadu robi hiperrealistyczne drzewka na makiety.



Groan w swoim Dzienniku Groana podzielił się sposobami na malowanie spaczenia w różnych postaciach, od run, przez świecidełka, na kamieniach kończąc. Super sprawa, a efekt końcowy jest bardzo ładny.


Morpheus, który prowadzi bloga The Fantasy Hammer zebrał w jednym poście wszystkie tutoriale, porady i sztuczki, które prezentował do tej pory na swoim blogu. W środku znajdziecie sposoby na zmywanie farby, malowanie śniegu i płomienia, robienie podstawek i wiele innych. Pozycja obowiązkowa.


Tomek z bloga Sobie Maluję zdradził swój sekretny sposób na malowanie efektownej rdzy bardzo szybkim i prostym sposobem. Zresztą sprawdźcie sami.



I na koniec ja. Postanowiłem podzielić się moim sposobem na malowanie kamuflażu Erbsenmuster, zwanego popularnie pea-dot. Oprócz tego wrzuciłem na końcu posta linki do starszych tutoriali.



Serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy wzięli udział w zabawie. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się takiej ilości postów, szczególnie z taką wartościową wiedzą. Dowiedziałem się wielu rzeczy, niektóre już wypróbowałem albo zacząłem stosować, a niektóre jeszcze czekają na swoją kolej. Zależało mi żeby dzięki tej edycji powstała mała baza modelarsko-figurkowej wiedzy, a warsztat każdego z nas został wzbogacony o nowe patenty i to się chyba udało.

Na koniec do poprowadzenia kolejnej edycji Figurkowego Karnawału Blogowego nominuję Dominika z bloga WrocWar. Tu znajdziecie link do jego tematu.

Podsumowanie października i plany na listopad 2016

W tym miesiącu najwięcej czasu na hobby przeznaczyłem na granie, a malowanie i reszta zeszły trochę na drugi plan. Już tak mam, że co jakiś czas w głowie mam tylko granie, oglądanie batrepów, kminienie taktyki i nie bardzo mam ochotę siadać do malowania i innych zabaw, co można zaobserwować porównując ilość pomalowanych modeli w poprzednich miesiącach. Sporo czasu zeszło też na klejenie i przygotowanie do malowania nowych modeli, a w tym miesiącu trochę (za dużo) wpadło mi ich w ręce. Oprócz tego prowadziłem Figurkowy Karnawał Blogowy, fajnie się przy tym bawiąc, a edycja wyszła chyba całkiem udana, No to po kolei:

Na FKB najpierw ogłosiłem temat, a parę dni później wrzuciłem mój sposób na pea-dot camo. Tutaj będzie można znaleźć link do podsumowania całej edycji ;)

Pozostając w kategorii Bolt Action pomalowałem:
Waffen-SS LMG team
WiP Panzer IV w disc camo
Cysterny kolejowe, które ozdobią mój stół.
Oprócz tego zrobiłem w końcu zdjęcia grupowe mojej armii Niemców.

Rozegrałem w tym miesiącu kilka gier w Dropzone Commander, a z jednej z pierwszych zrobiłem mały raporcik. Oprócz tego ukazał się kolejny wpis fluffowy, tym razem z opisami frakcji DZC.

Miałem też okazję wziąć udział w jednych z pierwszych rozgrywek Dropfleet Commander w Polsce i podzieliłem się wrażeniami w tym poście:
Dropfleet Commander pierwsze wrażenia


W kategorii fantasy pojawiła się jako przerywnik od innych klimatów Banshee

Wziąłem również udział w turnieju X-winga i zrobiłem z niego krótką relację.

Na koniec dwa unboxingi zestawów od Rubicon Models:
Sd.Kfz. 305 Opel Blitz
German Stowage Kit



W nadchodzącym miesiącu ukaże się na pewno pomalowany starter PHR'u do DZC, mój ostatnio skończony pojazd do Bolt Action i pewnie jakiś mały oddział. W listopadzie będziemy kontynuować ligę Bolta, chcę z jednej bitwy zrobić raport, a do tego wstępnie zapisałem się na Wojnę Światów i mam nadzieję, że uda się pojechać i zrobić małą relację.

Jak zwykle dzięki wszystkim, którzy tu zaglądają, cieszy mnie że ktoś czyta i ogląda moje wypociny ;)

piątek, 28 października 2016

Dropfleet Commander pierwsze wrażenia

Miałem okazję brać udział w jednych z pierwszych rozgrywek Dropfleet Commander w Polsce i mam na temat gry kilka przemyśleń, którymi chciałbym się podzielić. Oczywiście ciężko ocenić grę po dwóch rozgrywkach i podpatrywaniu trzeciej, ale jakieś wnioski można wyciągnąć. Graliśmy w Hex Wrocław na coczwartkowych spotkaniach, na których gramy w Dropzone'a. W czasie gry używaliśmy statków z głównego startera (UCM i Scourge) oraz starterów frakcyjnych (PHR i Shaltari).


Na początek to co dla wielu osób (w tym dla mnie) jest bardzo ważne w każdym bitewniaku, czyli figurki. Moim zdaniem są naprawdę ładne, a jakości wykonania Hawk Wargames mógłby uczyć innych producentów. Statki wykonane z plastiku są niewielkie, ale powalają ilością i jakością detali. Modele każdej frakcji stylistyką nawiązują do tych z Dropzone Commandera i na pierwszy rzut oka widać kto jest kim. Oczywiście moim zdaniem najładniejszy jest PHR, ale inne frakcje też mają coś w sobie, szczególnie UCM, który w DZC podoba mi się najmniej ze wszystkich. Każdy statek posiadaja też specjalną podstawkę, na której zaznacza się obrażenia, jeden z trzech poziomów, na których może się znajdować oraz spike'i, o czym napiszę w dalszej części posta. Te podstawki nie przypadły mi do gustu. Zamiarem twórców gry miało być wyeliminowanie z gry zbędnych tokenów, ale zaznaczanie obrażeń jest bardzo niewygodne i wolałbym to robić kostką. Obracanie kółka by określić na jakim poziomie się znajdujemy i jakie mamy na sobie Spike'i jest dużo wygodniejsze, ale i tak bardzo łatwo przesunąć podczas gry cały statek a gdy kilka modeli stoi obok siebie, nie ma opcji by czegoś nie ruszyć, a chyba nikt nie lubi takich sytuacji.. Ogólnie pomysł dobry, ale wykonanie dla ludzi, którzy mają pęsety zamiast dłoni. 





Fluff gry to oczywiście to samo co w Dropzone Commanderze, ale niektóre rzeczy zostały trochę rozwinięte. Oprócz tego w podręczniku głównym każda frakcja opisana jest pod kątem walk na orbitach planet, bez powtarzania tego co zostało napisane w książkach do Dropzone'a. To co bardzo mi się podoba to wyszczególnione w podręczniku różne opcje technologiczne, charakterystyczne dla każdej rasy, wraz ze zdjęciami fragmentów statków, które za te bajery są odpowiedzialne. 



Czas by przybliżyć mechanikę. Oczywiście grając starterami nie poruszyliśmy wszystkich zagadnień, ale podstawowe zasady tak i to na nich się skupię. Rozpiska składa się z battlegroup, których liczba zależy od tego jak dużą grę gramy. Rozpiski ze starterów złożone są tak by każda z nich miała trzy battlegroupy. Standardowo zawartość takiej grupy zapisuje się na karcie takiej jak ta:


Oprócz tego znajduje się na niej też Strategy Rating, który jest w czasie gry bardzo ważny. Na początku każdej tury układamy karty z poszczególnymi grupami w kolejności w jakiej chcemy je aktywować, a tej kolejności w trakcie trwania tury nie można już zmieniać. Następnie każdy z graczy odkrywa pierwszą kartę, a ten który ma niższy Strategy Rating może wybrać kto ma lecieć swoimi statkami jako pierwszy. W przypadku remisu w SR decyduje klasyczny rzut kością K6. Rozwiązanie przypadło mi do gustu, planowanie całej tury na przód wymaga głębszego zastanowienia, ale mam wrażenie, że może trochę spowalniać grę w przypadku większej ilości modeli. Mimo to taki sposób aktywacji jednostek, wymagający planowania wszystkiego na raz pasuje do klimatu gry, czyli kierowania flotą gigantycznych statków. Gdy dana grupa jest już aktywowana trzeba wydać jej jeden z sześciu rozkazów. Każdy squad w grupie musi otrzymać ten sam rozkaz, ale można go wykonać tylko jednym oddziałem, a pozostałe mogą zamiast tego wykonać rozkaz podstawowy. Rozkazy są raczej standardowe, pozwalające podwoić ruch bez strzału, wypalić ze wszystkich broni, lecieć "cicho" itp. Większość specjalnych rozkazów ma konsekwencje w postaci przydzielania im Spike'ów, które pozwalają strzelać przeciwnikom do statków z nimi z większej odległości. Ma to wbrew pozorom bardzo duży wpływ na grę. 


Każdy statek oprócz standardowych wartości typu ruch, hull pointy, pancerz itp.ma też Scan Range, czyli zasięg na jaki może strzelać oraz Signature, która podawana jest w calach i oznacza zasięg jaki przeciwnik dodaje sobie za strzelanie do tego statku. Wartość tą można modyfikować w różne sposoby: lot "cichy" sprawia, że sygnatura statku wynosi 0', Minor Spike dodaje do niej 6', a Major Spike 12'. Ta mechanika sprawia, że statki mają ograniczoną liczbę statystyk, ale wszystko jest bardzo intuicyjne. Osobne statystyki mają bronie statków, ale też nie ma ich za dużo. Ogólnie mogę powiedzieć, że sama mechanika nie jest skomplikowana i pozwala na szybką i dynamiczną rozgrywkę. Ważne jest też to, że można mierzyć wszystko w każdym momencie, więc można dobrze zaplanować ruch, ustawienie się względem przeciwnika itp.  Robiąc obroty można obrócić się o maksymalnie o 45 stopni i trzeba ten obrót wykonać na początku ruchu, wyjątkiem jest jeden rozkaz, który pozwala wykonać dwa takie obroty. Oprócz tego na koniec ruchu możemy zmienić poziom, na którym się znajdujemy o jeden. Zaczyna się grę na wysokiej orbicie, potem można zejść do niskiej, a na końcu do atmosfery planety, nad którą toczy się bitwa. Strzelanie pomiędzy poziomami wiąże się z karami do trafienia, a strzelając do celu znajdującego się w atmosferze trafiamy zawsze na 6+. Strzelanie jest bardzo proste, każdy statek ma określoną wartość, którą trzeba wyrzucić na kostkach, przekroczenie tej wartości o 2 powoduje trafienie krytyczne, którego nie można uniknąć wykonując rzut na pancerz. Gdy statek straci połowę punktów hulla rzuca się na tzw. Crippling Table, gdzie znajdują się różne efekty, które powodują często dodatkowe obrażenia przez co statki w czasie gier spadały dość szybko. W grze występuje kilka scenariuszy, które w większości polegają na wysyłaniu jednostek naziemnych z orbity na powierzchnię planety. Tyle w kwestii podstawowych zasad, do tego dochodzą zasady specjalne i zasady frakcyjne, które oczywiście rozbudowują grę.


Mimo wszystkich wymienionych rzeczy mam wrażenie, że gra nie pozwala na jakieś wyszukane strategiczne myślenie i należy ją traktować jako przysłowiową grę do piwa. Najważniejsze wydaje się to, z którego punktu na krawędzi mapy się wyleci, a potem lecąc mniej więcej prosto strzeli jako pierwszy. Po jednej grze wiedziałem też, że granie na startery ma sens tylko w przypadku nauki podstaw  i trzeba będzie dokupić więcej statków, co na pewno zwiększa koszty na start. Gry na starter polegały głównie na polowaniu na statki, które transportują jednostki naziemne, więc nie trudno było przewidzieć jak taka gra będzie wyglądać. Raz w trzeciej turze wybuchł mi jeden tego typu, a wybuch uszkodził drugi w taki sposób, że ten też został zniszczony. Po tej akcji wiedziałem, że jeden squad takich statków to za mało i aby sensownie pograć trzeba mieć od razu więcej modeli. Wiadomo, że gra, której akcja dzieje się na orbitach nie będzie dawała zbyt dużych możliwości jeśli chodzi o pole bitwy (w grze występują jedynie dwa rodzaje chmur kosmicznych odpadków o bardzo dziwnych kształtach), ale jakoś brakuje mi tego taktycznego aspektu wykorzystania terenu. To co z kolei jest fajne, to opcje zajmowania struktur naziemnych, które mają wpływ na to co dzieje się na orbicie (działa orbitalne itp.) i możliwość wysyłania z niektórych statków myśliwców, które gonią swój cel. Kolejnym plusem są zasady, które pozwalają na łączenie gier Dropfleeta z rozgrywkami Dropzone (coś jak BF Gothic i WH40K) i ta opcja chyba przypadła mi najbardziej go gustu.



Mam trochę problem jak ocenić grę. Z jednej strony wygląda bardzo dobrze, wprowadza pewien powiew świeżości, mechanika daje radę i ogólnie jest przyjemnie, ale  z drugiej mam wrażenie, że często wygrana będzie zależeć od kości, a umiejętności w taktyczne ograniczą się do decyzji kiedy polecieć najwolniej jak się da a kiedy najszybciej i strzelić. Zdecydowanie na razie wstrzymam się z kupnem startera PHR'u, mimo że modele okrutnie mi się podobają i zobaczę jak gra się rozwinie. Spróbuję też zgrać za jakiś czas ponownie jak już nasza ekipa będzie bardziej doświadczona i postaram się spojrzeć na ten system ponownie i  bez uprzedzeń.

Na koniec filmik od Beasts of War, na którym można zobaczyć grę wykorzystującą to co znajduje się w zestawie startowym i samemu ocenić jak to wygląda.


środa, 26 października 2016

Cysterny kolejowe

Ponad miesiąc temu wpadła mi w ręce taka plastikowa kolejka elektryczna, która skalą bardzo dobrze pasuje do Bolt Action. Kolejka nie jest moja, ale gościć będzie na moim stole, a dodatkowo prawdopodobnie weźmie udział w ostatnim scenariuszu wrocławskiej kampanii Bolt Action, którą prowadzi Planszóweczka. Wbrew pozorom malowałem te dwa wagony całkiem długo, ale jestem zadowolony z efektu, a do tego przetestowałem używanie washy nakładanych z aerografu. W następnej kolejności na warsztat wjedzie lokomotywa i wagon z węglem, a potem chyba tory, których w ostateczności można użyć niepomalowanych. Na zdjęciach dla skali LMG team.






Niewykluczone, że w przyszłości wagony dostaną jeszcze jakieś zacieki itp. ale na razie goni mnie czas więc musiałem odpuścić takie bajery.

poniedziałek, 24 października 2016

LMG team

Dzisiaj trochę odgrzewany kotlet, czyli team strzelający z MG42, który pomalowałem już dawno. To jedna z moich ulubionych figurek do Bolta, brała udział chyba w każdej mojej grze, a że ostatnio parę drobiazgów na niej odświeżyłem to wrzucam. Chciałem też przetestować robienie zdjęć figurkom smartphonem, bo rozkładanie za każdym razem aparatu i innych gratów pod "sesję" zajmuje mi za dużo czasu. Zdjęcia moim telefonem wychodzą całkiem nieźle, ale kolory są troszkę inne niż w rzeczywistości i będę jeszcze musiał pokombinować ze światłem i ustawieniami. To też jedne z pierwszych modeli, na których malowałem pea-dot camo i troszkę wyszło nieporadnie, ale na stole dobrze się zgrywa z tymi ładniejszymi przykładami.





W ogóle to mój setny post na blogu, szybko poszło, nie spodziewałem się tyle naprodukować :)

sobota, 22 października 2016

Banshee

Dzisiaj szybka wrzuta. Ostatnio mam na warsztacie same czasochłonne projekty, które trochę mnie zniechęciły, więc musiałem zacząć i skończyć coś szybkiego, żeby się zmotywować i mieć poczucie robienia postępów w zmniejszaniu górki niepomalowanych modeli. Figurka pomalowana bardzo ekonomicznie w jakieś 20 min, ale w inny sposób pewnie nigdy bym jej nie skończył. Samą Banshee ustawiłem też inaczej na podstawce, bo moim zdaniem w takiej pozycji jej poza jest bardziej dramatyczna i upiorna.






czwartek, 20 października 2016

Unboxing Rubicon Models German Stowage kit

Dzisiaj unboxing kolejnego zestawu, który chciałem kupić już od dawna, ale zawsze były inne priorytety. Jednak gdy ostatnio grając bitwę z naszej wrocławskiej ligi Bolt Action w Planszóweczce zobaczyłem ten zestaw na półce, powiedziałem sobie, że jeśli wygram, kupię go sobie w nagrodę, a jak przegram to na pocieszenie. Gra skończyła się remisem, ale sklep i tak opuściłem z tym pudełkiem w plecaku :D Jednak uzależnienie od świeżego plastiku jest zbyt duże.

Na froncie pudełka znajduje się standardowa dla Rubiconu wizualizacja tego co możemy w nim znaleźć.


Na odwrocie jest dokładny spis wszystkich gratów, wraz ze schematami jak można użyć poszczególnych części. Ten schemat zastępuje instrukcję, której w wersji papierowej nie ma.


W środku znajdują się dwie identyczne wypraski, zapakowane każda w osobną folię.


Jakość wykonania jest naprawdę dobra, ale po unboxingu Opla nie spodziewałem się niczego innego. Nadlewki są bardzo łatwe w usunięciu, a oprócz nich nie ma tu nic więcej co mogłoby nastręczać problemów. Sam plastik też jest jakiś inny, wydaje się bardziej wytrzymały niż innych producentów.



Kilka zbliżeń na niektóre elementy. Tu widać zapasowe fragmenty gąsienic do różnych pojazdów. Są oczywiście mocno uproszczone, ale i tak detal jest lepszy niż na zapasowych gąskach od Warlorda, chociażby tej z Panzera IV.

Poniżej widać kanistry i haki/zaczepy do których można wkleić kawałek drutu lub grubszej nici i zrobić liny holownicze.

Bardzo podobają mi się skrzynie na amunicje. W pudle znajdziemy dedykowane do amunicji 75mm dla Tygrysa I, Panthery i Panzera IV.  Oprcz tego jest kilka innych drewnianych i metalowych skrzyń różnego zastosowania.

Podsumowując to naprawdę fajny zestaw, który urozmaici każdy niemiecki pojazd, a jakość wykonania i materiału jest bardzo dobra. Mam już kilka pomysłów jak wykorzystać część gratów, trzeba zabrać się do roboty.